10 najciekawszych filmów czerwca

Czerwiec to sam środek sezonu wakacyjnego. W kinach królują więc blockbustery: odgrzewane kotlety jak  reboot „Słonecznego patrolu”, próby rozpoczęcia nowych serii jak „Mumia” czy kolejne odsłony superbohaterskiej sagi jak „Wonder Woman”. Niemniej w czerwcu znalazło się również bardzo dużo miejsca na kino znacznie ambitniejsze. W tym miesiącu królować będą przede wszystkim animacje, ale w kinach pojawi się również minimalistyczne arcydzieło prosto z Rumunii. Zapowiada się więc wyjątkowo udany filmowy miesiąc!

Wonder Woman, reż. Patty Jenkins, 2.06

Ten film przejdzie do historii i to z kilku powodów. Po pierwsze, jest być może pierwszym filmem ze studia DC, przynajmniej od dłuższego czasu, który rozbijając finansowy bank wśród widzów na całym świecie, zbiera również świetne recenzje. Po drugie, jest pierwszym od czasu nadejścia najnowszej fali popularności kina superbohaterskiego filmem poświęconym kobiecej postaci. Po trzecie wreszcie, został podpisany przez reżyserkę, co jest niebywałą rzadkością w kinie dysponującym największymi budżetami. Wszystko więc wskazuje na to, że superbohaterką, która uratuje DC Studios i Warnerów od pogrążania się w postępującej artystycznej żenadzie, jest nieznana do tej pory szerszej publiczności, przynajmniej niepamiętającej znakomitego „Monster”, Patty Jenkins, co jest znakomitą informacją przede wszystkim dla innych kobiet w branży. Dzięki jej sukcesowi wiele z nich z pewnością spotka się z większym zrozumienie w biurach decydentów wielkich studiów.

Sama przeciw wszystkim, reż. John Madden, 02.06

Kolejny obok „Wonder Woman” film z wyrazistą, kobiecą bohaterką – tym razem jest nią niezłomna lobbystka, która postanawia wykorzystać swoje cechy charakteru i umiejętności, by przeciwstawić się bezwzględnej branży zbrojeniowej. Dzieło Maddena jest wciągającym i trzymającym w napięciu dramatem z elementami thrillera i filmu sądowego. Jednak jego największą wartością jest ponoć odtwórczyni głównej roli, czyli Jessica Chestain, która była nominowana za tę kreację do Złotych Globów.

Sieranevada, reż. Cristi Puiu, 02.06

Arcydzieło i zdecydowanie najlepszy film pokazywany w polskich kinach w tym roku. Każdy, kto ceni mądre, nieoczywiste, wciągające i artystycznie doskonałe kino koniecznie musi wybrać się na „Sieranevadę”. Akcja filmu toczy się podczas jednej rodzinnej imprezy, niemal w czasie rzeczywistym. Podczas stypy dochodzi do konfrontacji wielu pokoleń, punktów widzenia, reprezentantów różnych grup społecznych i wspólnot wiedzy – czyli jak to bywa zazwyczaj na rodzinnych spotkaniach. Co może z tego wyniknąć? Więcej o filmie pisałem w relacji z Nowych Horyzontów.

Nazywam się Cukinia, reż. Claude Barras, reż. 02.06

Współczesne animacje przeznaczone dla najmłodszej widowni często pogrążają się w banale i starają się zrobić wszystko, by nie narazić najmłodszych na jakiekolwiek nieprzyjemne wrażenia. Podkolorowują rzeczywistość i eliminują z niej wszystko to, co nie pasuje do przesłodzonego obrazka, który im podtykają pod nos. Barras zaryzykował i postanowił zerwać z tym trendem. Nie czaruje swoich widzów, że jego mali bohaterowie żyją wśród szczęścia i dostatku. Animowane postacie to małe dzieci, które trafiają do sierocińca z różnych powodów – ich rodzice zmarli, są narkomanami czy zostali deportowani. Nie oznacza to, że szwajcarski reżyser zostawia swoich widzów z bezdenną beznadzieją okrutnego świata. Potrafi przeżywane przez dzieci dramaty przedstawić z ich perspektywy – wpleść je w wygłupy, żarty, zabawy, zauroczenia, bójki i wzajemne wyzwiska. Wchodzi w dziecięcy świat, przyjmuje perspektywę najmłodszych i z ich punktu widzenia rozprawia się z bardzo poważnymi problemami. Najprawdopodobniej nie zobaczycie już w tym roku tak mądrej, odważnej, a przy tym skromnej animacji dla najmłodszych.

Mumia, reż. Alex Kurtzman, 09.06

Universal Studios pozazdrościło Marvelowi i DC, dlatego postanowiło zrobić swoje własne uniwersum. A że dysponuje prawami do klasycznych monster movies, to ich filmowy świat mają zaludnić wampiry, upiory i wilkołaki – ale na pierwszy ogień poszła mumia. Na papierze pomysł producentów prezentuje się świetnie. Chętnie obejrzałbym odświeżone wersje kultowych horrorów, ale tylko wtedy, gdyby miały one pozostać horrorami. Mogłyby być autoironiczne, wzbogacone o niezbędną w współczesnym kinie wysokobudżetowym dawkę kina akcji, ale jednak oparte przede wszystkim na niesamowitości i grozie. Natomiast zwiastuny „Mumii” sugerują, że będzie to raczej kino sensacyjne, pełne widowiskowych scen akcji, pościgów i strzelanin, wzbogacone o drobną dawkę fantazji. Ale dajmy im szansę. Może się przecież zdarzyć, że „Mumia” poniesie spektakularną klapę i pociągnie cały projekt na finansowe dno.

Serce z kamienia, reż. Guðmundur Arnar Guðmundsson, 09.06

Islandzki film doceniony na ostatnim Warszawskim Festiwalu Filmowym. Wizualnie, ale również tematycznie, przywodzący na myśl twórczość innego islandzkiego twórcy – Runara Runarssona, szczególnie jego ostatnie „Wróble”. Akcja filmu Guðmundssona toczy się wśród nastolatków mieszkających na prowincji. Twórca w realistyczny i bezpruderyjny sposób portretuje ich styl życia i przeżywane problemy, ale koncentruje się głównie na życiu uczuciowym oraz fascynacjach seksualnych. Opowiadając o nich, zbacza z dobrze rozpoznanych ścieżek. Nie bez powodu jego film dostał w zeszłym roku nagrodę na festiwalu w Wenecji dla najlepszego filmu podejmującego tematykę queer.

Król Artur: Legenda miecza, reż. Guy Ritche, 16.06

Król współczesnej filmowej narracji, spektakularnej dynamizacji akcji i nieortodoksyjnych zabaw z montażem wziął się za klasyczną, brytyjską legendę. Trudno powiedzieć, czego można oczekiwać po tej interpretacji przygód króla Artura – na pewno jednego: nudzić się na niej nie powinniśmy. Zwiastuny dowodzą, że seans filmu może przypominać pudełko pełne smakowitych czekoladach, nafaszerowanych niespodziankami, fantazją, ironią i gwiazdami światowej kinematografii. Czego więcej oczekiwać po wakacyjnym blockbusterze?

Czerwony żółw, reż. Michael Dudok de Wit, 23.06

Bardzo się cieszę, że ta znakomita animacja doczeka się polskiej premiery, bo z tego co wiadomo, cała sprawa wisiała na włosku. Do oficjalnej dystrybucji dostała się dzięki wygraniu głównej nagrody w programie Scope100, w którym kinomani wspólnie wybierają jeden film do kinowego rozpowszechniania. Zupełnie nie dziwie się temu wyborowi. Dzieło Dudok de Wita to niezwykle wysmakowana i mądra podróż na samotną wyspę, na której dzieją się rzeczy zarazem banalne, jak i niesamowite. Film jest całkowicie pozbawiony słów, ale sugestywność obrazu jest tak wielka, że dialogi są całkowicie niepotrzebne do opowiedzenia tej pięknej, uniwersalnej historii, w której tragizm zostaje zrównoważony niezwykle subtelnym humorem. Obowiązkowa pozycja dla wielbicieli niebanalnego kina! Więcej o filmie pisałem w relacji z festiwalu Animator.

Lady M., reż. William Oldroyd, 30.06

Oryginalna wariacja na temat klasycznego dzieła Williama Shakespeare’a. Bohaterką jest młoda dziewczyna, więziona przez despotycznego gospodarza wiejskiej rezydencji. Przyglądamy się jej w otoczeniu mężczyzn, którzy starają się wpływać na każdy aspekt jej życia. Film przynależy do nurtu kina emancypacyjnego, który przywołuje historię z poprzednich wieków po to, by wskazać na ciemne strony współczesności, która w wielu obszarach wcale nie różni się od „wieków ciemnych”. Zwiastun „Lady M.” zapowiada kino niezwykle intensywne, mocne, ale również niezwykle wysmakowane wizualnie.

Ostatni w Aleppo, reż. Firas Fayyad, 30.06

Film podbił serca jury festiwalów w Sundance i Docs Agains Gravity, co plasuje go wśród najlepszych dokumentów tego roku. Natomiast podjęty temat i sposób realizacji umieszczają go wśród najważniejszych filmów tego roku nie tylko wśród reprezentantów kina faktów. Opowiada o pracy Białych Hełmów w Syrii, czyli grupie wolontariuszy zajmującej się wyszukiwaniem żywych ludzi spod gruzów zbombardowanego Aleppo. Realizatorzy podchodzą niezwykle bisko swoich bohaterów, towarzysząc im w akcjach i biorąc udział w tych samych, niezwykle niebezpiecznych wydarzeniach. Zapowiada się wstrząsający seans.