Już dziś startuje najstarszy polski festiwal filmowy, czyli Krakowski Festiwal Filmowy – doroczne święto krótkich form fabularnych, animacji i dokumentów. Obecność tam to najlepszy sposób, by poznać to, co najciekawsze w polskim kinie, choć niekiedy stojące w cieniu znacznie bardziej popularnych pełnometrażowych fabuł. Jak co roku, program Krakowskiego Festiwalu jest niezwykle bogaty. Dotyczy to również polskich filmów. Dlatego wybrałem dla Was 10 pozycji, których po prostu nie możecie w tym roku pominąć!
1410, reż. Damian Kocur
Zeszłoroczny laureat Srebrnego Lajkonika za znakomitą etiudę „Nic nowego pod słońcem” powraca ze swoim nowym filmem – „1410”. Nie trudno odgadnąć, o czym będzie traktować, choć bitwa pod Grunwaldem okazuje się być jedynie pretekstem, by opowiedzieć o błędnym rycerzu i jego wiernym giermku. Zapowiada się seans pełen znakomitego poczucia humoru, ale również pełen przestrzeni na refleksję.
III, reż. Marta Pajek
Pajek to być może obecnie najgorętsze nazwisko na gruncie polskiego filmu animowanego. Dwa lata temu zachwyciła swoimi „Figurami niemożliwymi i innymi historiami II”, zdobywając w Krakowie nagrodę za najlepszy film animowany, a z pokazywanym w tym roku w konkursie „III” zdążyła już wystąpić w Cannes. „III” to kontynuacja serii o figurach niemożliwych, w których autorka rozważa różne wymiary kobiecości – za każdym razem wpisując je w plastyczną przestrzeń niemożliwości.
Inny, reż. Marta Magnuska
„Inny”, podobnie jak „III” Marty Pajek, miał swoją światową premierę podczas festiwalu w Cannes. To film zarazem niezwykle aktualny i wpisujący się w uniwersalną historię budowania relacji władzy, świadomie nawiązujący do konkretnych konwencji przedstawieniowych, jednoznacznie wskazując w ten sposób na odczuwany niepokój.
Kobieta budzi się rano, reż. Olga Chajdas
Nazwisko tej młodej reżyserki mówi jeszcze niewiele nawet najbardziej zapalonym kinomanom, ale uwierzcie mi, że już wkrótce to się zmieni. Chajdas do Krakowa przyjechała z filmem krótkometrażowym, ale zdążyła już zadebiutować w pełnym metrażu. Jej „Nina” miała premierę na festiwalu w Rotterdamie, gdzie zebrała znakomite recenzje. „Kobieta budzi się rano” to bezpardonowa opowieść o samotności, desperacji i niewypowiedzianym cierpieniu pewnej kobiety.
Koncert na dwoje, reż. Tomasz Drozdowicz
Film otwarcia festiwalu, który równocześnie bierze udział w konkursie dokumentów muzycznych. Tomasz Drozdowicz stworzył szczególny portret jednego z najbardziej znanych polskich dyrygentów – Jerzego Maksymiuka – bo podwójny: muzykowi towarzyszy bowiem osoba, bez której nigdy nie osiągnąłby tak wiele, czyli jego żona.
Na zdrowie!, reż. Paulina Ziółkowska
Kolejny dowód na to, że polska animacja obecnie przeżywa swoją złotą erę – i to nie tylko dlatego, że to kolejny tytuł, który miał swoją światową premierę na jednym z najważniejszych festiwali filmowych, w Berlinie. Ziółkowska udowadnia w swoim najnowszym filmie, że jej żywiołem jest nieskrępowana wyobraźnia, której wtóruje plastyczność animacji, czym zachwycała już w zeszłorocznym „O, matko”. „Na zdrowie” to popis kreatywności i wrażliwości na wizualny żart.
Newborn, reż. Lidia Duda
Najnowszy dokument jednej z najważniejszych współczesnych rodzimych dokumentalistek, Lidii Dudy. Tym razem podejmuje temat miłości. Opowiada o parze z trudną przeszłością, którą fotografuje w wyjątkowym dla nich momencie, narodzin ich dziecka.
Notatki z życia. Edward Żebrowski, reż. Maria Zmarz-Koczanowicz
Jedna z najlepszych polskich dokumentalistek opowiada o jednym z najlepszych polskich reżyserów filmowych, Edwardzie Żebrowskim, autorze między innymi „Szpitala przemienienia”. Pretekstem do przyjrzenia się życiu i twórczości Żebrowskiego są niedawno odkryte, tytułowe notatki.
Over the Limit, reż. Marta Prus
Jeden z najgłośniejszych tytułów tego sezonu, pokazywany na rozlicznych festiwalach filmowych dokument o młodej rosyjskiej gimnastyczne artystycznej. Prus udało się zajrzeć za grubą kotarę rosyjskiej fabryki mistrzów sportu. Przygląda się treningom dziewczyny, jej codzienności, ale przede wszystkim podsłuchuje jej rozmowy z trenerkami i działaczkami sportowymi, które mrożą krew w żyłach. Okazuje się bowiem, że bohaterka dokumentu ma dla Rosji wartość o tyle, o ile wykonuje rozkazy i przynosi jej chwałę.
Urosłam, kiedy spałaś, reż. Marcin Sauter
Sauter w zeszłym roku przywiózł do Krakowa znakomity „Żalanasz”, nieśpieszną opowieść o odchodzącym miasteczku, gdzieś w dalekiej Rosji. W „Urosłam, kiedy spałaś” ponownie wybrał się na Wschód, ale znacznie bliżej, na Białoruś, gdzie przygląda się losom młodej inteligencji.
Komentarze (1)
O notatkach z życia zrobiło się w ostatnim czasie nieco głośniej 🙂 Na pewno warto obejrzeć